Ale po co haker miałby mnie atakować?
Faktycznie niedowierzanie jest w pełni uzasadnione. Hakerzy, rzadko kiedy atakują pojedyncze mniej znane przedsiębiorstwo czy osobę, chyba, że akurat pechowo zostaniemy wytypowani na „pacjenta zero” - źródło pandemii.
Często słyszę jednak powyższy argument, użyty w sposób chybiony, wobec zagrożeń masowymi atakami zautomatyzowanymi. Atakującym nie jest wtedy grupa czy haker osobiście a jego „dzieło”, które rozprzestrzenia się po Internecie, będące spreparowanym programem wyrządzającym szkody. Taki atak w skutkach często nie różni się tak bardzo od ataku indywidualnego.
Podsumowując, nie każdy musi wiedzieć jak działa komputer czy Internet by z niego korzystać.
Jednak warto wiedzieć, że wcale nie musimy być potentatem na rynku czy też celebrytą, by stać się obiektem masowego, zautomatyzowanego ataku hakerskiego, który często jest równie skuteczny i dotkliwy w skutkach, choć nie musi być wymierzony stricte w nas czy nasze firmy.
W bardzo wielu przypadkach zabezpiecza nas program antywirusowy, jednak pamiętajmy, że celem (lub nosicielem) może stać się wszystko co w jakiś sposób można programować i jednocześnie może mieć kontakt z Internetem (np. drukarka sieciowa, na której przecież nie odbieramy poczty ani nie przeglądamy Internetu). Więcej na ten temat pisałem tutaj.